środa, 8 października 2008

Copywriting, czyli pisanie na akord

Przesiaduję często w towarzystwie klientów biznesowych, którzy z większym lub mniejszym skutkiem próbują wbić się w biznes internetowy. Głównie zabiegają o projektowanie sklepów internetowych, ale nie tylko. Sama reklama w Sieci dostrzegana jest jako niezwykle skuteczna. "Nie masz strony, to nie istniejesz" - często słyszę. A później staram się przejść do konkretów i jeśli mogę, służę swoim zdaniem. Tok myślenia przedsiębiorców jest bardzo podobny: robimy stronę ze sklepem, bo będziemy sprzedawać. Musimy zapłącić dużo dużej firmy, żeby później dużo sprzedawać. I zarabiać. A strona ma być duża, kolorowa, efektowna i dynamiczna. Proces projektowania stron tego typu trwa kilka miesięcy od pomysłu do pierwszego kliknięcia w "żywy sklep".
W całym tym biznesie zadziwia mnie, że nikt nie pomyśli o skonstruowaniu dobrych tekstów na stronach, które warte są grube tysiące. Powstała cała grupa zawodowców piszących profesjonalne teksty na zamówienie. Copywritng jest w tej chwili intratnym zajęciem, pomimo bardzo niskich stawek za artykuły. Tymczasem grupy pracowników z działów sprzedaży, marketingu, a nawet zarządy pochylają swe głowy nad grafiką i dyskutują o odcieniu zielonego w tle zdjęcia. A tekst?
Tekst przygotowuje sekretarka w wolnej chwili kopiując parę zdań z Internetu, z dodatkiem kilku innych od siebie. Tak jakby to było naklejenie znaczka i zaadresowanie koperty. Jedną ręką przy kawie.
A kiedy już tęgie głowy nie mogą znaleźć rozwiązania, dlaczego "sprzedaż nie idzie", musza inwestować w pozycjonowanie, które i tak bez gruntownej przemiany strony większego sensu nie ma. Ale co tam, to tylko takie luźne ga(d)tki.

Brak komentarzy: